• box
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno
Stacja Kutno - Jeremi PrzyboraStacja Kutno - Jeremi PrzyboraStacja Kutno - Jeremi PrzyboraStacja Kutno - Jeremi PrzyboraStacja Kutno - Jeremi PrzyboraStacja Kutno - Jeremi Przybora
Jeremi PrzyboraJeremi PrzyboraJeremi PrzyboraJeremi PrzyboraJeremi PrzyboraJeremi Przybora
Stacja Kutno - Jeremi PrzyboraStacja Kutno - Jeremi PrzyboraStacja Kutno - Jeremi PrzyboraStacja Kutno - Jeremi PrzyboraStacja Kutno - Jeremi PrzyboraStacja Kutno - Jeremi PrzyboraStacja Kutno - Jeremi PrzyboraStacja Kutno - Jeremi Przybora
Wechikuł CzasuWechikuł Czasu
Plakaty Stacja KutnoPlakaty Stacja Kutno
Plakaty Stacja Kutno
Jeremi Przybora


Wechikuł Czasu
Wechikuł Czasu




Patronat Honorowy


Partnerzy





Patronat medialny











Sponsorzy











Jeremi Przybora
szerokosc
Sen, który leczy. Piosenki Jeremiego Przybory
autor: KDK,       publikacja: 2009/10/22 20:06

Muszę się przyznać ze wstydem, że w swojej wczesnej młodości, kiedym widział na ekranie cylindry starszych panów - uciekałem sprzed telewizora. Dla urodzonego na początku lat 60-tych minionego wieku młodzieńca estetyka "Kabaretu Starszych Panów" była anachroniczna i niezrozumiała.

W latach 70-tych - czasie mego dojrzewania - z wypiekami na twarzy słuchałem radia Luxembourg. Jak credo powtarzałem słowa "Partyzanta" Leonarda Cohena: "Gdy przekroczył wróg granice i zażądał bym się poddał, powiedziałem: nie! Wziąłem broń zniknąłem" (tłum. Macieja Zembatego). Pod wpływem opowieści przyjaciela rodziny, który walczył w AK-owskiej partyzantce, marzyłem o walce z bronią w ręku z sowiecką dominacją, a także o rozprawie z ciasnotą mieszczańskich poglądów. Nie mogłem więc za nic zrozumieć, dlaczego moi rodzice i ich rówieśnicy z taką lubością wpatrują się w ekran, po którym poruszają się panowie we frakach i panie w długich sukienkach z falbanami. I dlaczego nasi sąsiedzi z ulicy wciąż nucą piosenki Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego.

Aż w latach 80-tych przyszła dorosłość, a wraz z nią zachłanne poznawanie świata europejskiej i polskiej piosenki z tekstem. Byłem oszołomiony pieśniami Stachury i Wysockiego, Brassensa, Brela, Preverta i Okudżawy, Karela Kryla i Jacka Kaczmarskiego. Zakochałem się wówczas już nieuleczalnie w piosence poetyckiej i okazało się, że zacząłem coraz bardziej doceniać kunszt Przybory, który w piosence stworzył świat niezwykły, odrębny, własny.

Teraz, kiedym jeszcze raz na spokojnie przeczytał imponujący zbiór Jego tekstów (ok. 300) mogę spróbować odpowiedzieć na pytanie: na czym polega niepowtarzalność Przybory, poety piosenki?

Po pierwsze, na niezwykłym zanurzeniu w żywioł polskiej tradycji literackiej, oryginalnie połączonej z frazeologią potocznej polszczyzny. Po drugie, na jedynym w swoim rodzaju amalgamacie humoru, groteski i nuty nostalgiczno-rzewnej, tradycji piosenki kabaretowej, ballady dziadowskiej i piosenki ulicznej. Po trzecie na fakcie, iż pod nosem PRL-owskich władców, i właściwie za ich (nie w pełni chyba świadomą) zgodą, stworzył w kulturze polskiej namiastkę niepodległego państwa - liryczny azyl, który pomagał Polakom przetrwać czasy nibypaństwa, nibywolności i nibydemokracji.

Pierwsze dwie z wymienionych zalet piosenek Przybory mają charakter wyłącznie artystyczny, ponadczasowy - w pewnym sensie niezależny od społecznego i historycznego kontekstu, trzecia w sposób oczywisty podległa jest okolicznościom, które wraz z upływającym czasem stają się coraz mniej czytelne.

Zwróćmy najpierw uwagę na walory ponadczasowe. Kiedy zastanawiałem się, z której epoki literackiej Przybora czerpie najwięcej, właściwie natychmiast sobie odpowiedziałem, choć odpowiedź nie jest oczywista: z baroku. Właśnie wirtuozeria słowa, do której ta epoka przywiązywała szczególną wagę jest od razu rozpoznawalną cechę piosenek Honorowego Starosty Kutnowskiego. Ale są nawiązania poważniejsze. Jeśli uznać księdza Bakę za ojca literackiej groteski (a tak chcą współcześni badacze), to oczywiście i twórczość Przybory (w której duch groteski ma podstawowe znaczenie) ukaże nam się jako bliska krewna właśnie tej tradycji. Czyż nie jak zaczerpnięty z Baki brzmi taki np. wers z "Arii konającego Kostryna": "Jadu ciut i - kaput!". Cały ten tekst zresztą wydaje się żywcem z Baki wyjęty. Barokową proweniencję ma skłonność Przybory do aliteracji, gier językowych, kunsztownych metafor i porównań. Co do tych ostatnich to zdarzało się, że w jednej piosence potrafił Mistrz Przybora zmieścić ich zadziwiająco wiele. Tak jest choćby w tekście "Bez ciebie jestem tak smutny", w którym doliczyłem się aż dwudziestu porównań i metafor związanych z tytułowym motywem. Co ciekawe Przyborze udało się coś, co polskim poetom barokowym właściwie nie wychodziło: połączył wirtuozerię z wrażeniem naturalności. Udało mu się to dzięki wspomnianemu wcześniej zanurzeniu w żywioł mowy potocznej, codziennej.

Oczywiście, teksty Przybory stanowią twórczy dialog nie tylko i nie przede wszystkim z tradycją barokową. W sferze tematycznej zwłaszcza najważniejsze są tu romantyzm i modernizm, a także okres międzywojenny. Może ktoś poświęci temu dialogowi odrębny tekst.

Jedną z najważniejszych cech Przybory - autora tekstów piosenek (utworów z natury ulotnych) była umiejętność tworzenia tzw. szlagwortów: zdań, które z niezwykła siłą wbijają się w wyobraźnię słuchacza i już po chwili pozostają w niej na stałe. Można się o tym przekonać niezbicie, gdyż mieszkają w mowie potocznej, wzbogacając jej frazeologię. Pod tym względem Przybora był niezrównanym mistrzem. Dla ilustracji wymienię kilka takich wyrażeń (a jest ich na pewno kilkadziesiąt): "rodzina nie cieszy, nie cieszy, gdy jest - lecz kiedy jej ni ma - samotnyś jak pies!", "bo we mnie jest sex", "taka gmina", "piosenka jest dobra na wszystko", "dla ciebie jestem sobą", "o Kutno, okrutne Kutenko, odjęłoś mi miłość jak ręką", "ciepła wdówka na zimę", "wespół w zespół", "odrobina mężczyzny na co dzień", "pani mnie oswoi, madame" itd, itp.

Kiedy zastanawiam się nad istotą przesłania Przyborowych piosenek myślę, że to, co w nich najważniejsze związane jest z klimatem życzliwości dla drugiego człowieka. To ciepłe pochylenie się nad jego słabościami i niedoskonałościami. Wyraz "ty", odmieniany na różne sposoby jest bodaj najważniejszym słowem w tej twórczości: "dla ciebie jestem sobą", "pejzaż bez ciebie", "do ciebie szłam / do ciebie mój miły" i tak dalej, i tak dalej. Tzw. liryka zwrotu do adresata, monologi skierowane ku jakiemuś "ty", listy i dialogi królują w piosenkach Przybory niepodzielnie. W czasach, gdy wszem i wobec głoszono, że "jednostka zerem, jednostka niczym" liczy się zaś tylko interes zbiorowości, autor konsekwentnie skupiał się na relacjach między "ja" i "ty", na elementarnych ludzkich uczuciach i odruchach, na tym, co najważniejsze.

W czasach, w których oferowano idee bez krytycznego do nich dystansu, proponował liryczny humor, dystans, który jest warunkiem prawdziwej, a nie wymuszonej bliskości. I właśnie tej relacji z czasem, historycznym czasem, w którym wypadło artyście żyć i tworzyć przyjrzyjmy się teraz przez chwilę.

Na ciekawą rzecz zwróciła moją uwagę Agata Tuszyńska w książce poświęconej Marii Wisnowskiej. Otóż, w najważniejszych dziełach polskiego pozytywizmu, okresu zaborów mamy do czynienia ze specyficznym gestem negacji. W świecie przedstawionym "Lalki" czy "Nad Niemnem" niemal nie ma Rosjan, detali przypominających o zaborczej codzienności. A przecież one w rzeczywistości wszędzie były: rosyjskie szyldy, rosyjska mowa i rosyjskie wojsko, rosyjskie pieniądze i urzędy. Polscy pisarze stworzyli wtedy w swoich książkach swoisty polski azyl. Było to na pewno czytelne dla ich współczesnych, dla nas może być dzisiaj odkryciem. Dlaczego o tym piszę w tekście poświeconym piosenkom Przybory? Ponieważ ten niezwykle inteligentny autor zastosował identyczny zabieg. W świecie jego piosenek trwa niemal nienaruszony świat Polski międzywojennej, współczesność pojawia się tutaj przy pomocy subtelnej satyrycznej aluzji. Siła tekstów Przybory polegała dla jego współczesnych między innymi właśnie na tym. Stworzył liryczny azyl, w którym zanegowana została nieprzyjazna rzeczywistość PRL-u. Przybora również, podobnie jak Prus czy Orzeszkowa, stosuje język ezopowy, aluzyjną satyrę, będącą jedyną wówczas dopuszczalną formą oficjalnej opozycji. Tak jest w jednym z najsłynniejszych passusów tego typu, we fragmencie "Kupletów Starszych Panów":


"Trudna rada - jeśli chodzi o karierę,
to nie będzie - już nie będzie się premierem.
Ale z drugiej strony weźmy - co tu kryć -
jak to długo tym premierem trzeba być."
Inteligentni odbiorcy w lot pojmowali przytyk do wieloletniego premierowania Józefa Cyrankiewicza, doceniali prztyczek dany w nos pozornej demokracji Polski Ludowej.

Myślę, że w kontekście tych rozważań fragment wiersza pt "Dalida" mojego ulubionego poety Zbigniewa Herberta, który w ostatnim tomie żegnał się tym wierszem z wykonawcami i twórcami swoich ulubionych piosenek, można spokojnie zadedykować również Jeremiemu Przyborze:

"(...) dzięki nim
tyrania
upiększona
została
piosenkami

należało się im
słowo dziękuję
czułe miejsce w pamięci
wspólne imię
na kamiennej tablicy
znojnego żywota"

Ale przecież wartość twórczości jednego ze starszych panów to nie kwestia przeszłości - aktualność piosenek Jeremiego Przybory trwa nadal. Przede wszystkim dzięki ponadczasowym walorom artystycznym, ale także - niestety - dlatego, że ciągle w polskich dziejach pojawiają się faceci bez dystansu do siebie i głoszonych przez siebie idei i póki tak jest - warto słuchać tych tekstów i melodii, by nie dać się zwariować.

Często w utworach Przybory pojawia się motyw snu: "już czas na sen", "... dobranoc, dobranoc mężczyzno...", "... nie budźcie mnie!", "śpi mi się tak ciekawie...". Nie chodzi tu jednak o to, aby nas uśpić, ale raczej, aby dać nam odpocząć od codziennego absurdu i nonsensu przebranych w pozór racjonalizmu, kłamstwa w fatałaszkach prawdy, chodzi tu o potwierdzoną przez medycynę, regeneracyjną i leczniczą naturę snu.

Piosenki Jeremiego Przybory były i są snem, cudownym snem, który leczy.

Artur Fryz

Przybora
Newsletter Jeremiego Przybory
Newsletter Jeremiego Przybory
Krótko o festilwlu:

Cały czas pracujemy nad naszym „rozśpiewanym dzieckiem”. Chcemy zapraszać do Domu Kultury i naszego miasta jak najwięcej utalentowanych ludzi. Chcemy, aby śpiewali oni dla nas te piękne piosenki i abyśmy MY wszyscy, dzięki muzyce, odbyli „daleką podróż w nieznane”.
Newsletter Jeremiego Przybory

Newsletter Jeremiego Przybory
Newsletter Jeremiego Przybory
 
 
Newsletter Jeremiego Przybory
kotnakt
ul. Żółkiewskiego 4
99-302 Kutno
tel/fax: (0 24) 254 21 37

internet: www.stacjakutno.art.pl
email: festiwalstacjakutno@gmail.com
mapa strony

zapraszamy do galeriizapraszamy do galeriizapraszamy do galerii
 
Stacja Kutno - Jeremi Przybora
Kutnowski Dom Kultury, ul. Żółkiewskiego 4
tel./fax 24 254 21 37; e-mail: festiwalstacjakutno@gmail.com
Strona wykonana przez firmę Netstar
Stacja Kutno - Jeremi Przybora